Recenzja gry "Piraci z Karaibów"
Data publikacji artykułu: 7 grudnia 2005
Autor: Coen
Ocena ogólna: 7/10
okładka

Któż z nas nie chciał wybrać się na Karaiby? Popływać, pozwiedzać, podziwiać... Wymarzone wakacje. Gdyby jednak spojrzeć na to ze strony jednej z takich 'atrakcji' i jeszcze dodatkowo przenieść się w jej czasy, odechciałoby się wycieczki.

Piraci z Karaibów są grą na podstawie filmu. Nawet całkiem niezłego. Co prawda widziałem lepsze z Depp`em, ale nie o to tutaj chodzi. Postaciom występującym w grze głosu użyczyli aktorzy znani z filmu, a CD Projekt dokonał słuszenego przekładu, aby gracze nie utracili nic z oryginału. Dzięki lokalizacji kinowej nie jesteśmy pozbawieni znakomitych głosów i jednocześnie zyskujemy polską wersję językową. Jedyną rzeczą, do której można by się przyczepić w przypadku przekładu jest instrukcji. Jednak jest to bolączka wszystkich gier wydanych w serii Nowa eXtra Klasyka.

Przejdźmy do gry. Jak już wspomniałem stajemy się jedną z karaibskich 'atrakcji'. Dokładniej rzecz ujmując przejmujemy kontrolę nad kapitanem Nathaniel`em Hawk`iem. Od nas zależy czy owy kapitan stanie się postrachem handlowców i dziewic czy też grzecznym, ułożonym kupcem. Grę cechuje spora dowolność. Niby cała gra obraca się wokół głównej linii fabularnej, która oparta jest na konflikcie Anglii i Hiszpanii, ale nawet nie musimy poznawać fabuły! Możemy zająć się łupieniem statków lub handlem, a fabułę odstawić niejako na dalszy plan. Takie rozwiązanie jest niezwykle rzadkie, jednak nie umniejsza przyjemności z gry. Śmiem twierdzić, że nawet ją powiększa. Nie musimy zajmować się quest`ami, jak to ma miejsce w klasycznych grach RPG. Masz ochote postrzelać albo popływać i pozwiedzać? Żaden problem. W zależności od nastroju, jaki nam w danej chwili dopisuje, dostosowujemy rozgrywkę do naszych potrzeb.

Wspomniałem coś o RPG, więc czas na drobne wyjaśnienia. Piraci są grą z pogranicza symulatora (pirata oczywiście) i RPG. Zaimpletowany został tutaj ciekawy system, w którym przyjdzie nam przydzielać punkty pomiędzy 10 zdolności. Doświadczenie zdobywamy poprzez wykonywania zadań zlecanych nam przez Gubernatorów, walkę (zarówno na lądzie jak i na wodzie) oraz wykonywanie sub-quest`ów. Jeśli chodzi o element rozwoju postaci, to jest on całkiem dobrze dopracowany i wyważony. Jednak sprawdza się tylko na morzu. Dlaczego? Otóż widać, że do gry na siłę został dodany element chodzenia po wyspach, bitwy lądowej i prawie wszystkiego co z lądem związne. Jedynym wyjątkiem może być sklep – został zrealizowany bardzo dobrze i umożliwia łatwą i szybką wymianę dóbr.

Wspomniałem o zadaniach. W grze uświadczycie ich sporo. Prócz głównej linii fabularnej możemy wykonywać całkiem pokaźną liczbę sub-quest`ów. Przyjdzie nam przewieźć kogoś z jednej wyspy na drugą. Oczywiście za każde zadanie otrzymamy coś specjalnego. Może to być przedmiot lub gotówka.

Doświadczenie możemy otrzymać za walkę. Do walki na lądzie oddano nam kilkanaście rodzajów szpad i kilka sztuk broni palnej. Broń biała różni się skutecznością blokowania, zadawanymi obrażeniami oraz szybkością. W przypadku broni palnej różnice znajdziemy tylko w czasie przeładowania i obrażeniach. Ciekawe jest, że nie musimy kupować i nosić ze sobą pocisków. Cudownie powstają bezpośrednio w komorze. Walka na morzu jest zdecydowanie bardziej pasjonująca. Do dyspozycji mamy 4 rodzaje pocisków, którymi możemy ostrzelać wroga. W zależności od tego, co chcemy zrobić, możemy zniszczyć maszyt okrętowi przeciwnika, ostrzelać jego załogę lub zmiękczyć kadłub. Po odpowiednim zbliżeniu się do uszkodzonego statku możemy wykonać abordaż. Wtedy gra przenosi się w tryb walki lądowej, czyli mamy do czynienia z widokiem z trzeciej osoby i walką z przeciwnikami.

Z tego, co napisałem do tej pory, wynika, że mamy do czynienia z całkiem niezłą grą. Jednak nie ma róży bez kolców (a może ognia?). Pierwszym cierniem jest sterowanie. Nie mamy możliwości konfiguracji klawiszy, a w ustawieniu standardowym są one tak wygodne, jak za małe buty i to jeszcze odwrotnie założone. Jednym słowem grać i czerpać przyjemności z gry się na nich nie da. Kto wymyślił, żeby pod lewym przyciskiem myszy (odpowiedzialnej za kamerę) umieszczać ruch do przodu? Na morzu jeszcze po japońsku, znaczy yako-tako, się to sprawdza, ale na lądzie takie rozwiązanie jest śmieszne i niewygdne. Jak zresztą sama kamera. Nie dość, że potrafi dosłownie wejść w jakąś przeszkodę, to jest całkowicie niepraktyczna. Z podanych wyżej dwóch minusów wynika trzeci. Przy takim sterowaniu i działaniu kamery walka staje się nieznośna... Ktoś się bardzo postarał, aby 'umilić' grę. Dodatkowym minusem są niekiedy przekłamania grafiki. Zdarzało mi się, że zamiast widoku wody (która jest całkiem nieźle dopracowana) miałem zlepek różnokolorowych pikseli, który bardziej przypominał tęcze niż morze. Wątpie, żeby była do wina mojej grafiki (GF5200).

Piraci z Karaibów są grą dobrą, jeśli mamy ochotę pozatapiać statki i poczuć się piratem. Jest również ciekawą alternatywą dla wycieczki na Karaiby. Gdyby element gry lądowej był bardziej dopracowany, gra stałaby się o wiele bogatsza i ciekawsza. Niestety, nie jest tak. Mamy jedynie (a może aż?) jeden z lepszych symulatorów walki morskiej.

Plusy:
+ walka na morzu!
+ głosy aktorów
+ dowolność
+ grafika
+ dźwięk

Minusy:
– sterowanie
– praca kamery
– przekłamania w grafice
– walka na lądzie

Ocena ogólna: 7/10
Piraci z Karaibów
Wydawca polski: CD Projekt
Wydawca oryginalny: Bethesda Softworks
Data wydania polskiego: 9/2003
Data wydania oryginału: 7/2003
Oryginalna strona gry: http://pirates.bethsoft.com/main.html
Tryb gry: Single player
Dostępna platforma: PC